GABL
  Gildurf Celt
 



Wzrost: 176

Waga: 76

Wiek: 46 (28 rok IR)

Kolor włosów: blond

Kolor oczu: niebieskie

Miejsce zamieszkania: Gesoriacum

 

Gildurf zwany też Celtem to kawał chłopa. Mimo, iż lubi jazdę konną spacery oraz inne zabawy na świeżym powietrzu, to robota karczmarza pozwoliła mu odłożyć trochę ciała tu i ówdzie (na ciężkie czasy jak sam mawia). Łatwo go poznać w tłumie, z jego galijskiej twarzy nie ginie wręcz uśmiech a gęsty wąs podkreśla tylko jego okazałość. Od czasu do czasu pogładzi się po bródce rozważając filozoficzne zagadki typu: czy 6 piw to już popijawa czy dopiero aperitif. Jak, więc w Geso zobaczysz taką facjatę, wal jak w dym: „Co tam Prefekcie w Republice?” Bowiem wierzcie lub nie, ta karczemna chłopina dorobiła się urzędu prefekta. Wesołek z niego, ale i dumny człowiek. Ceni sobie honor oraz uczciwość. Jak każdy Gal skory do zabawy, prędki do bitki. Pobożny jak się patrzy, za co mu tytuł nadano doradcy do spraw religii w prowincji u boku Lidii Vinicius. Mąż swojej żony Gaeth. Gdy spytasz go o jego największy sukces w życiu, jednym tchem odpowie: „Trzy sukcesy: Vertumix, Inedb, Fili!” Czyli trójeczka jego dzieci. Znany w całej Galii Przyjaciel piwa i wszelkich stworzeń zwanych muchami [ze szczególnym akcentem na jedną;)].

 

Przed IR

Gildurf urodził się na północy Brytanii tuż przy granicy z Piktami. Jego ojciec jako głowa klanu od małego przyzwyczaił syna do oręża, ale ten Celt wolał opiewać wojowników niż ich zabijać. O ironio losu miłość swego życia poznał właśnie w boju. Gaeth bowiem też za młodu nie stroniła od rydwanu (ale o tym gdzie indziej). Zakochany od pierwszego wejrzenia, żyć bez niej nie mógł. I tak zamiast się wzajem przeszyć włócznią, zakochani połączyli dwa wrogie klany. Jednak historia jak z bajki nie trwała długo. Walki o sukcesje wśród ich rodów i zagrożenie dla życia ich właśnie co narodzonego syna Vertumixa zmusiły ich do ucieczki na południe. Gildurf odcięty od rodu nauczył się co to ciężka praca. Poczuł co to ubóstwo. Mimo jednak biedy udało im się doczekać szczęśliwych narodzin córki. Inedb szybko stała się oczkiem w głowie ojca. Nie chcąc dla dzieci ciężkiego losu na wygnaniu Gildurf odważył się upomnieć o swoje i wrócić do domu. Tam okazało się, że przywitano go z otwartymi rękoma. Nie jako wodza lecz brata władcy. Sielanka nie trwała znów długo, bo Piktom też podobały się ziemie jego klanu. I znów uciekali. Tym razem słysząc głosy i opowieści kupców postanowili uciec do nowego dla nich świata - Imperium. Tam gdzie niegdyś miała być celtycka Galia panować miał teraz pokój a Celtów już nie prześladowano. A był to czas kiedy Gaeth trzeci raz była brzemienna.

 

W IR

Dziecko urodziło się na statku. Ciężkie to były chwile. Nowa kraina przywitała ich jednak gościnnie. Gesoriacum stało się ich domem. Gildurf za swoje oszczędności nabył odrobinę ziemi i postawił zajazd pod miastem. Był to strzał w dziesiątkę. Interes rozkręcił się szybko a zajazd „U Gildurfa” do dziś ma się nieźle (swoją drogą koniecznie wypada zwiedzić). Zarobki pozwoliły na zakupieniu pól i wybudowaniu domu z dala od zajazdu, gdzie wychowywać w dostatku miały się jego dzieci. Fortuna od razu polubiła tego człeka, co to cieszyć się umiał z najmniejszej błahostki. Przejeżdżała kiedyś obok pani kwestor i narowisty koń zrzucił ją z siodła. Zatrzymała się ze świtą u Celta, ten swoją gościną i niewyparzoną, aczkolwiek wesołą, gębą zjednał sobie jej przyjaźń. I żyłby tak spokojnie, gdyby ta sama Kwestor Lidia Vinicius nie przypomniała sobie o nim przed dzień organizacji zjazdu prefektów. Tak oto stał się Gal specem od cateringu w Galii. Poznał tam takie persony jakich nie jeden przez całe życie nie zobaczy. Szczególną przyjaźnią obdarzył Marka M. Corneliusa i do dziś jej się trzyma. Na zjeździe pozwolono mu nawet głos zabrać co w połączeniu z jego gadatliwością dało wynik: Gildurf Celt – nowy prefekt Gesoriacum oraz doradca do spraw religii w prowincji Galia ABL. Życie nabrało nowego urzędniczego rytmu. Więcej zaczął podróżować. Jedną z prac nieomal przypłacił życiem, gdy przygniótł go żuraw przy robotach związanych z kanałami. W jednej z takich delegacji doczekał się też niezwykłych przygód z Muchą! Długo by jednak opowiadać gdyż tego człowieka zwykłe zdarzenia się nie imają. A może stąd właśnie płynie ta jego wewnętrzna siła i niekończący się optymizm? Wie to chyba tylko Teutates skoro jeszcze nie spuścił mu nieba na głowę.

 
   
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja